Hutnia
Moderatorzy: Nomad, BANAN, Marcin, Nikiel
- Grzegorz K.
- Administrator
- Posty: 3842
- Rejestracja: 29 sie 2009, 12:21
- Lokalizacja: Ustka/Słupsk
Hutnia
Przypadkiem wpadłem na to http://kontakt24.tvn24.pl/artykul,staro ... 68326.html
http://hutnia.pl/
Ciekawa sprawa
http://hutnia.pl/
Ciekawa sprawa
- Grzegorz K.
- Administrator
- Posty: 3842
- Rejestracja: 29 sie 2009, 12:21
- Lokalizacja: Ustka/Słupsk
- ADALBERTUS
- Posty: 128
- Rejestracja: 03 mar 2010, 23:01
- Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki
- Kontakt:
Witam,
problem nie tkwi w takiej czy innej temperaturze, ale w czymś zupełnie innym.
Z ręką na sercu - nie wiem, czy w takim piecu da się wytopić żelazo. Powiem więcej – jako archeologa doświadczalnego (choć nie archeologa z wykształcenia) nie bardzo mnie to interesuje. Jak wiele osób w Polsce zajmuję się odtworzeniem procesu wytopu żelaza w „piecu dymarskim typu kotlinkowego”. Przekładając to na ludzki język – wytopem żelaza w piecu hutniczym stosowanym na naszych terenach gdzieś tak…. 2000 lat temu.
Takie (podobne ?) piece stawiano w Górach świętokrzyskich, w okolicach Brwinowa i Pruszkowa pod Warszawą, w okolicach Wrocławia i w wielu jeszcze innych miejscach Polski. Nie chcę tutaj wnikać w szczegóły ich budowy, ale uwierzcie mi na słowo – materiału archeologicznego na ich temat są tony. Bez przesady. Nie mówię tego na podstawie literatury czy zasłyszanych opowieści - z racji powiązań zawodowych znam świetnie zbiory Muzeum w Pruszkowie.
Jest to cała masa puzzli, które należy ułożyć w jasny i klarowny obrazek. Sęk w tym, że nikt nie wie jak ten obrazek ma wyglądać, a właściwie wiemy, ale w ogólnych zarysach. Cała zabawa nie polega na tym, aby uzyskać żelazo, bo są prostsze sposoby - choćby Centrostal :-) ale chodzi o to, aby uzyskać żelazo dokładnie tak, jak uzyskiwali je nasi praprapra. Do tego momentu, ale tylko do tego, zgadzamy się z twórcami projektu Hutnia. Dalej zaczyna się przysłowiowe „prawie” Oni z układanki biorą tylko te elementy, które pasują do ich rysunku. Jeśli jakiś element nie gra – wywalają go, bo psuje koncepcję. Ja i moi koledzy siedzący nad tym zagadnieniem mamy nieco inne podejście do sprawy. Wszystkie elementy muszą do siebie pasować. WSZYSTKIE ! Jeśli jakiś nie pasuje, to znaczy że teoria jest do bani i trzeba ją dopasować do brakującego klocka. Nigdy odwrotnie. Oni robią wokół siebie ogromny szum medialny i głoszą sukces na lewo i prawo, że wytopili żelazo, że nikt inny itd. Guzik prawda. Wytopić żelazo w dymarce potrafi wiele osób już od kilku lat. Tatarę robił w Biskupinie obecny na tym Forum Leszek Budaj, wytopy prowadził u nas znany wielu Jens, na nim wzorowało się kilku innych kowali, którzy żelazo dymarskie otrzymują niemal seryjnie. Dla mnie też nie jest to problemem. Problemem jest otrzymanie żelaza dokładnie tak jak kiedyś, w dodatku z tej konkretnej rudy, którą mieli do dyspozycji ówcześni hutnicy. W dodatku piec musi być zbudowany tak, aby jego pozostałości były dokładnie takie same, jak resztki znajdywane na piecowiskach. Pozostałości pieców mazowieckich wykluczają zastosowanie jakiegoś pnia oblepianego gliną. O ile wiem, piece świętokrzyskie też wykluczają taką budowę, piece z Tarchalic miały prawie metr średnicy i zachowały się ślady wiklinowego szkieletu, więc i tam ta koncepcja bierze w łeb. Wykluczają i kropka – nie ma więc co rozpatrywać tej koncepcji, skoro odpada ona w przedbiegach. Tego drobnego faktu nie bierze pod uwagę pomysłodawca pieca na gaz generatorowy, tylko dalej brnie w kolejnych wersjach swojego pomysłu. Chciałbym tu zauważyć, że najpierw były to piece łączone w jakieś baterie, gdzie jedne produkowały gaz, inne redukowały rudę itd. Teraz jest to już tylko pień oblepiony gliną. Co ciekawe, ów odkrywca jakoś nie zawitał do Pruszkowa, gdzie są największe chyba zbiory pozostałości po piecach. Gdyby zawitał, trafiłby albo na mnie, albo na kogoś z moich kolegów, który i tak skierowałby go do mnie. Nikt o nim nie słyszał, więc człowieka nie było, albo był tylko jako przeciętny turysta zwiedzający wystawę. Kółko się zamyka – jak można zajmować się rekonstrukcją zabytku nie widząc go na oczy ?
Poza tym człowiek jest absolutnie niereformowalny. Śledziłem kiedyś jego „dyskusję” z Andrzejem Przychodnim , wojewódzkim konserwatorem zabytków w Kielcach. Początkowo sam chciałem się do niej dołączyć, ale ręce mi opadły i zrezygnowałem. Dyskusja ma sens tylko wówczas, gdy obydwie strony uznają reguły logiki i logikę argumentów. Jeśli stosuje się argumentację typu „co mi tam magisterek będzie mówił, ja, prosty reprezentant ludu pracującego wiem lepiej” to szkoda zachodu. On nawet nie wie czego nie wie.
Pokłony
Wojtek Sławiński ADALBERTUS
problem nie tkwi w takiej czy innej temperaturze, ale w czymś zupełnie innym.
Z ręką na sercu - nie wiem, czy w takim piecu da się wytopić żelazo. Powiem więcej – jako archeologa doświadczalnego (choć nie archeologa z wykształcenia) nie bardzo mnie to interesuje. Jak wiele osób w Polsce zajmuję się odtworzeniem procesu wytopu żelaza w „piecu dymarskim typu kotlinkowego”. Przekładając to na ludzki język – wytopem żelaza w piecu hutniczym stosowanym na naszych terenach gdzieś tak…. 2000 lat temu.
Takie (podobne ?) piece stawiano w Górach świętokrzyskich, w okolicach Brwinowa i Pruszkowa pod Warszawą, w okolicach Wrocławia i w wielu jeszcze innych miejscach Polski. Nie chcę tutaj wnikać w szczegóły ich budowy, ale uwierzcie mi na słowo – materiału archeologicznego na ich temat są tony. Bez przesady. Nie mówię tego na podstawie literatury czy zasłyszanych opowieści - z racji powiązań zawodowych znam świetnie zbiory Muzeum w Pruszkowie.
Jest to cała masa puzzli, które należy ułożyć w jasny i klarowny obrazek. Sęk w tym, że nikt nie wie jak ten obrazek ma wyglądać, a właściwie wiemy, ale w ogólnych zarysach. Cała zabawa nie polega na tym, aby uzyskać żelazo, bo są prostsze sposoby - choćby Centrostal :-) ale chodzi o to, aby uzyskać żelazo dokładnie tak, jak uzyskiwali je nasi praprapra. Do tego momentu, ale tylko do tego, zgadzamy się z twórcami projektu Hutnia. Dalej zaczyna się przysłowiowe „prawie” Oni z układanki biorą tylko te elementy, które pasują do ich rysunku. Jeśli jakiś element nie gra – wywalają go, bo psuje koncepcję. Ja i moi koledzy siedzący nad tym zagadnieniem mamy nieco inne podejście do sprawy. Wszystkie elementy muszą do siebie pasować. WSZYSTKIE ! Jeśli jakiś nie pasuje, to znaczy że teoria jest do bani i trzeba ją dopasować do brakującego klocka. Nigdy odwrotnie. Oni robią wokół siebie ogromny szum medialny i głoszą sukces na lewo i prawo, że wytopili żelazo, że nikt inny itd. Guzik prawda. Wytopić żelazo w dymarce potrafi wiele osób już od kilku lat. Tatarę robił w Biskupinie obecny na tym Forum Leszek Budaj, wytopy prowadził u nas znany wielu Jens, na nim wzorowało się kilku innych kowali, którzy żelazo dymarskie otrzymują niemal seryjnie. Dla mnie też nie jest to problemem. Problemem jest otrzymanie żelaza dokładnie tak jak kiedyś, w dodatku z tej konkretnej rudy, którą mieli do dyspozycji ówcześni hutnicy. W dodatku piec musi być zbudowany tak, aby jego pozostałości były dokładnie takie same, jak resztki znajdywane na piecowiskach. Pozostałości pieców mazowieckich wykluczają zastosowanie jakiegoś pnia oblepianego gliną. O ile wiem, piece świętokrzyskie też wykluczają taką budowę, piece z Tarchalic miały prawie metr średnicy i zachowały się ślady wiklinowego szkieletu, więc i tam ta koncepcja bierze w łeb. Wykluczają i kropka – nie ma więc co rozpatrywać tej koncepcji, skoro odpada ona w przedbiegach. Tego drobnego faktu nie bierze pod uwagę pomysłodawca pieca na gaz generatorowy, tylko dalej brnie w kolejnych wersjach swojego pomysłu. Chciałbym tu zauważyć, że najpierw były to piece łączone w jakieś baterie, gdzie jedne produkowały gaz, inne redukowały rudę itd. Teraz jest to już tylko pień oblepiony gliną. Co ciekawe, ów odkrywca jakoś nie zawitał do Pruszkowa, gdzie są największe chyba zbiory pozostałości po piecach. Gdyby zawitał, trafiłby albo na mnie, albo na kogoś z moich kolegów, który i tak skierowałby go do mnie. Nikt o nim nie słyszał, więc człowieka nie było, albo był tylko jako przeciętny turysta zwiedzający wystawę. Kółko się zamyka – jak można zajmować się rekonstrukcją zabytku nie widząc go na oczy ?
Poza tym człowiek jest absolutnie niereformowalny. Śledziłem kiedyś jego „dyskusję” z Andrzejem Przychodnim , wojewódzkim konserwatorem zabytków w Kielcach. Początkowo sam chciałem się do niej dołączyć, ale ręce mi opadły i zrezygnowałem. Dyskusja ma sens tylko wówczas, gdy obydwie strony uznają reguły logiki i logikę argumentów. Jeśli stosuje się argumentację typu „co mi tam magisterek będzie mówił, ja, prosty reprezentant ludu pracującego wiem lepiej” to szkoda zachodu. On nawet nie wie czego nie wie.
Pokłony
Wojtek Sławiński ADALBERTUS
"Quidquid agis, prudenter agas et respice finem"
- Grzegorz K.
- Administrator
- Posty: 3842
- Rejestracja: 29 sie 2009, 12:21
- Lokalizacja: Ustka/Słupsk
Witaj Adalbertusie, dawno nic nie pisałeś
Nie sądziłem że temat budzi aż takie emocje w środowisku. Na ślad tego człowieka natrafiłem zupełnie przypadkiem, a zaczęło się jak pisałem, od książki Pilipiuka. Pisał tam właśnie o "bateriach" i redukcyjnych właściwościach gazów. Zapewne autor podebrał tą ideę od tego właśnie człowieka z hutnia.pl. Wkleiłem to jako czystą ciekawostkę. Swoją drogą spróbuję skontaktować się z autorem sag o Wędrowyczu, zobaczymy co mi odpisze. Ciekawi mnie jego opinia na ten temat, w końcu tez jest archeologiem.
Nie sądziłem że temat budzi aż takie emocje w środowisku. Na ślad tego człowieka natrafiłem zupełnie przypadkiem, a zaczęło się jak pisałem, od książki Pilipiuka. Pisał tam właśnie o "bateriach" i redukcyjnych właściwościach gazów. Zapewne autor podebrał tą ideę od tego właśnie człowieka z hutnia.pl. Wkleiłem to jako czystą ciekawostkę. Swoją drogą spróbuję skontaktować się z autorem sag o Wędrowyczu, zobaczymy co mi odpisze. Ciekawi mnie jego opinia na ten temat, w końcu tez jest archeologiem.
ADALBERTUS, "Żądam praw dla mojego doświadczenia albo precz; dyskretnie stanąć przed drzwiami zdarzeń, zdarzeń stanowiących treść mojego życia. Muszę i mam prawo zaproponować sobie sam model, celem wyjaśnienia sprawy." Tak podobno kiedyś powiedział prof Włodzimierz Sedlak. Ten cytat znalazłem na stronie Hutni. Pięknie oddaje to co robi Marcin Marciniewski. Ma prawo do tego, zresztą jak każdy z nas, by swoimi metodami, potwierdzić swoją hipotezę dotyczącą procesu, przecież nie do końca, przez naukę wyjaśnionego.
Tyle. Oczywiście polemizować można. Nie można jednak deprecjonować.
Ja podziwiam. Chociażby za pasję i wytrwałość.
Tyle. Oczywiście polemizować można. Nie można jednak deprecjonować.
Ja podziwiam. Chociażby za pasję i wytrwałość.
"Gdy trudu brak, maestrii brak"
Lipali
Lipali
- Grzegorz K.
- Administrator
- Posty: 3842
- Rejestracja: 29 sie 2009, 12:21
- Lokalizacja: Ustka/Słupsk
Ciekawe jaka jest jakośc jego wyrobu.
Nie podoba mi się ten akapit:
"Cel naszej pracy. Bezcenny, jeżeli zdobywa się go bez technologicznych i historycznych "skrótów". W innym przypadku jest tylko kawałkiem złomu, będącym materialnym świadectwem naukowej miernoty. Surowa ocena? Owszem. Tylko taka upoważnia do konfrontacji z umiejętnościami naszych przodków. Jako jedyni stajemy z prawdziwym żelazem w ręku i bez przymrużenia oka mówimy: potrafimy produkować żelazo takie jak nasi przodkowie, takimi samymi narzędziami i z takich samych surowców. Dzielimy się z Wami fotografiami naszego żelaza. Badania laboratoryjne nad jego strukturą są w toku - cierpliwości... c.d.n."
Nie podoba mi się ten akapit:
"Cel naszej pracy. Bezcenny, jeżeli zdobywa się go bez technologicznych i historycznych "skrótów". W innym przypadku jest tylko kawałkiem złomu, będącym materialnym świadectwem naukowej miernoty. Surowa ocena? Owszem. Tylko taka upoważnia do konfrontacji z umiejętnościami naszych przodków. Jako jedyni stajemy z prawdziwym żelazem w ręku i bez przymrużenia oka mówimy: potrafimy produkować żelazo takie jak nasi przodkowie, takimi samymi narzędziami i z takich samych surowców. Dzielimy się z Wami fotografiami naszego żelaza. Badania laboratoryjne nad jego strukturą są w toku - cierpliwości... c.d.n."
Nie może być tak że człowiek z poza szanownego kregu uczonych i profesorów,wyjaśni proces
i technologię wytopu zelaza dymarkowego.
Temat ten jeszcze długo będzie dawał chleb naukowcom w postaci dotacji na badania,nagród
za publikacje i zwykłych pensji.
Ne oszukujmy się tu chodzi o to żeby gonić króliczka a nie żeby go złapać.
i technologię wytopu zelaza dymarkowego.
Temat ten jeszcze długo będzie dawał chleb naukowcom w postaci dotacji na badania,nagród
za publikacje i zwykłych pensji.
Ne oszukujmy się tu chodzi o to żeby gonić króliczka a nie żeby go złapać.