Szlifowane na fali
Moderatorzy: Nomad, BANAN, Marcin, Nikiel
Re: Szlifowane na fali
Właśnie wróciłam z kursu dla kowali nożorobów w Heavin Forge w Belfaście w RPA.
Szkoła prowadzona przez małżeństwo instruktorów Heather i Kevina Harvey.
Trzy tygodnie intensywnej pracy w warsztacie przerywanej wykładami instruktorów i prezentacjami uczestników.
Kurs przygotowuje do egzaminu czeladniczego (Journeyman Smith) w amerykańskim stowarzyszeniu (ABS - American Bladesmith Society).
Wykłada wiedzę i uczy praktyki, ale potem trzeba jeszcze długo ćwiczyć samodzielnie.
Trzy noże skończone, trzy inne na różnych etapach.
Jeden z noży to tak zwany nóż konkursowy, który trzeba samodzielnie wykuć na praktyczny egzamin czeladniczy.
Pierwsza część kursu kończy się zabawą w wyżej wymieniony test. Noże wykuwane są pod okiem instruktora, więc nie jest to prawdziwy egzamin.
Nóż jest słabo wykończony, bo oceniany jest jedynie pod względem tego jak tnie, trzyma ostrość i wygina się - czyli cała rzecz w obróbce cieplnej i geometrii ostrza.
Wykonany ze stali sprężynowej 5160. Po kuciu poddany trzykrotnej obróbce cieplnej: homogenizacji, normalizacji i sferoidyzacji, następnie zahartowany i odpuszczony. OC łącznie z hartowaniem wykonane w piecyku gazowym do kucia.
Pierwsza część testu to cięcie sizalowej liny calowej - tutaj trzeba poćwiczyć, bo oprócz noża bardzo ważna jest odpowiednia technika (trzeba ciąć pod kątem 45 stopni).
Potem cięcie dwóch desek sosnowych dwa na cztery cale, po teście ostrze jest sprawdzane czy nie ma zawinięć, wybłyszczeń i czy goli na odcinku, którym przecinał deski.
I ostatni test to wyginanie noża w imadle o 90 stopni. Oczywiście nóż nie wraca prostego, ale najważniejsze żeby się nie złamał.
Całkowicie ukończyłam wraz z pochwą nóż bowi ze stali 1050.
Szkoła prowadzona przez małżeństwo instruktorów Heather i Kevina Harvey.
Trzy tygodnie intensywnej pracy w warsztacie przerywanej wykładami instruktorów i prezentacjami uczestników.
Kurs przygotowuje do egzaminu czeladniczego (Journeyman Smith) w amerykańskim stowarzyszeniu (ABS - American Bladesmith Society).
Wykłada wiedzę i uczy praktyki, ale potem trzeba jeszcze długo ćwiczyć samodzielnie.
Trzy noże skończone, trzy inne na różnych etapach.
Jeden z noży to tak zwany nóż konkursowy, który trzeba samodzielnie wykuć na praktyczny egzamin czeladniczy.
Pierwsza część kursu kończy się zabawą w wyżej wymieniony test. Noże wykuwane są pod okiem instruktora, więc nie jest to prawdziwy egzamin.
Nóż jest słabo wykończony, bo oceniany jest jedynie pod względem tego jak tnie, trzyma ostrość i wygina się - czyli cała rzecz w obróbce cieplnej i geometrii ostrza.
Wykonany ze stali sprężynowej 5160. Po kuciu poddany trzykrotnej obróbce cieplnej: homogenizacji, normalizacji i sferoidyzacji, następnie zahartowany i odpuszczony. OC łącznie z hartowaniem wykonane w piecyku gazowym do kucia.
Pierwsza część testu to cięcie sizalowej liny calowej - tutaj trzeba poćwiczyć, bo oprócz noża bardzo ważna jest odpowiednia technika (trzeba ciąć pod kątem 45 stopni).
Potem cięcie dwóch desek sosnowych dwa na cztery cale, po teście ostrze jest sprawdzane czy nie ma zawinięć, wybłyszczeń i czy goli na odcinku, którym przecinał deski.
I ostatni test to wyginanie noża w imadle o 90 stopni. Oczywiście nóż nie wraca prostego, ale najważniejsze żeby się nie złamał.
Całkowicie ukończyłam wraz z pochwą nóż bowi ze stali 1050.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Szlifowane na fali
brawo !
Re: Szlifowane na fali
super!
Re: Szlifowane na fali
Gratulacje .
Re: Szlifowane na fali
super
Re: Szlifowane na fali
Piękne doświadczenie! Napisz może jeszcze coś o Twoich wrażeniach z pobytu w tak dla nas egzotycznym miejscu świata. Jaka była atmosfera (chociaż na zdjęciach widać, że chyba było przyjaźnie i wesoło).
P.S. Dobrze, że wróciłaś cała i zdrowa.
P.S. Dobrze, że wróciłaś cała i zdrowa.
"Gdy trudu brak, maestrii brak"
Lipali
Lipali
Re: Szlifowane na fali
Było super rodzinnie. Nigdzie sama się nie ruszałam (zresztą nie miałam jak-samochodu). Odebrano i odstawiono mnie na lotnisko, przenocowano w rodzinnych domach uczestników dzień przed i dzień po kursie. Biali są tam bardzo ostrożni, bo ponoć bywa różnie. Oprócz wyłączania prądu i braku wody (na co gospodarze byli przygotowani) wszystko szło dobrze. Heather (żona Kevina - instruktora) ze względów zdrowotnych już nie kuje, ale sama jest też instruktorem, ma swoje wykłady i ogarnia sprawy organizacyjne. Dzięki niej wszystko poszło jak z płatka.
Re: Szlifowane na fali
To jeszcze wstawię kute tanto lub raczej kwaikena
Stal 1070 hartowana z "glinką" do uszczelniania tłumików.
Stal 1070 hartowana z "glinką" do uszczelniania tłumików.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Szlifowane na fali
Gratulacje ciekawe doświadczenie
Re: Szlifowane na fali
Lion, nóż którym zabito lwa...( nie tym, ale takim samym)
Kuty na kursie, wykończony w domu.
Stal sprężynowa 5160, kuty, hartowany z piecyka gazowego.
Kuty na kursie, wykończony w domu.
Stal sprężynowa 5160, kuty, hartowany z piecyka gazowego.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Szlifowane na fali
Dawno nic tu nie wstawiałam.
A niech będzie dla potomnych
Jeden kuty z resora. Brat (ojciec) Albert go obecnie używa i sobie chwali. Drugi integral kuty z ŁH15.
A niech będzie dla potomnych
Jeden kuty z resora. Brat (ojciec) Albert go obecnie używa i sobie chwali. Drugi integral kuty z ŁH15.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Szlifowane na fali
Ależ to już są dopieszczone i wysmakowane prace. Przyjemnie patrzeć!
"Gdy trudu brak, maestrii brak"
Lipali
Lipali
Re: Szlifowane na fali
Domniemywam, że lwy w okolicy mogą być spokojne
Klasa sama w sobie
Klasa sama w sobie
Re: Szlifowane na fali
Brawo ,drugi nożyk to istne cacko ,szacunek .